piątek, 25 sierpnia 2017

Jezus: „Oni są Moi a Ja jestem Ich” - Boski przekaz

Boski przekaz - 2017.08.25

Jezus: „Oni są Moi a Ja jestem Ich”

Czyli myśli o religii.


Po modlitwie i dedykacji mego snu Lotosowym Stopom Bogini zanurzyłem się w wewnętrzną przestrzeń Światła układając się do nocnego odpoczynku. Boska energia Kundalini jeszcze pieściła mój kręgosłup a doczesna świadomość z wolna rozpuszczała się w niczym nie podtrzymywanej przestrzeni. W tym „międzystanie”, jakby można to nazwać. Pojawia się nieraz wiele przekazów, też Boskich. I tym razem tak było, lecz tym razem dostałem wyraźne polecenie by o tym napisać.

Wizja:
Światło we mnie nagle zaczęło się intensyfikować i wznosić już całkowicie poza kontrolą umysłu, co gwarantuje międzystan. Moja świadomość zawarta w tym Świetle została uniesiona do Boskiej Przestrzeni, gdzie zobaczyłem ogromny amfiteatr na wzór rzymski. Czystość tej Przestrzeni sprawiała duszy przeszywającą rozkosz istnienia. W koło Boskiego Amfiteatru siedziało niezliczona ilość Mistrzów i Świętych. Byli to założyciele i Święci z niezliczonych religii wszystkich czasów. Przyjmowali formę ze swej bezforemności istnienia tylko dla odegrania tej sceny – przekazu. A i tak nie były wyraźne. Czułem że o to chodzi, że tu nie ma przywiązania do formy i że to jest ważne jako przesłanie dla nas, ludzi.

Po chwili jedna z tych doskonałych istot podpłynęła do mnie, na środek Amfiteatru, ale nie na jego podłodze, ale byliśmy zawieszeni w przestrzeni i przyjęła bardzo wyraźną i jednoznaczną formę – Jezusa Chrystusa. Wtedy powiedział powiedział mi słowa łagodnie ale tak że mnie całego przeniknęły. Rzekł:

„Oni są Moi a Ja jestem Ich”

Powiedział to z taką czystością, taką sprawiedliwością i równego traktowania Siebie i Ich, że poczułem sens tego przekazu natychmiast. Że tu nie ma hierarchicznego wyróżniania. Nic odróżniającego, wyższego albo niższego, lepszego albo gorszego, nic podobnego do ludzkich hierarchii i podkreślanych różnic czy szukania niedoskonałości. Każdy z tych Założycieli, Mistrzów czy Świętych po prostu dostosował się „przyjmował kształt” do swej Misji. To wszystko. Poza tym są poza formą w samadhi kontemplacji Absolutu. Słowa Jezusa znaczyły dosłownie, że to On przyszedł przez każdego w różnych epokach dostosowując swą formę i nauczanie do wymagań kultury i czasu i że tak samo można powiedzieć, że Oni przyszli jako Jezus w konkretnej epoce 2000 lat temu. Kiedy mnie odsyłał na powrót do mego umysłu (bym zapamiętał, a miałem wrażenie, że ten umysł gdzieś w dole czekał na mój powrót) posłał słowa polecenia „napisz o tym”. To więc czynie. Wspaniałe przesłanie, wspaniała wiadomość.

Koniec wizji.

Podsumowanie.

Przesłanie dostosowane do tego nad czym rozmyślałem o religiach a Bóg do tego dał swój przekaz. Jak to się dzieje, że jedne religie krytykują inne a nawet zwalczają przypisując demoniczność wszystkiemu co inne? To mnie zastanawiało, bo nie da się odmówić autentyczności problemu opętania. To fakt, tylko z czego wynika? Sianie nietolerancji szczególnie dotyczy to duchownych chrześcijaństwa jak też islamu. Podkreślam „duchownych” bo normalni ludzie są znacznie bardziej zrównoważeni. Żyję w Bradford, w UK. Można powiedzieć niemal w islamskim mieście. Życie toczy się naturalnie, bez konfliktów, bez nietolerancji. Wystarczy szanować przestrzeń drugiego a jest harmonia w codziennym życiu publicznym i zawodowym. Jak ma ktoś inne zdanie, bo ogląda przekazy medialne niech przyjedzie tutaj i pomieszka z 10 lat jak ja. Zrozumie jak alternatywne media są tak samo ślepe jak te głównego nurtu.

Chrześcijaństwo, to ta religia z którą szczególnie byłem związany rodzinnie i tym bardziej przykro mi kiedy taka religijna nietolerancja się dzieje. Jak to uzdrowić? Szczególnie mnie zastanowił aspekt opętania z powodu innej religii i koniecznych egzorcyzmów dla oczyszczenia i powrotu do swojej religii. Której swojej? Otóż to nie ma znaczenia! To jest zadziwiające, ale tak samo jak chrześcijanin może być opętany hinduizmem, lub buddyzmem i po egzorcyzmie powrócić na łono chrześcijaństwa, to tak samo są świadectwa odwrotne. Jednak często zmiana religii lub też wyjście poza nią (dla gotowych na to) przynosi wspaniałe rezultaty pobudzenia do duchowego rozwoju. I tu też nie ma znaczenia w którą stronę, to znaczy osobiście dla każdego ma to znaczenie, ale generalnie takie świadectwa konwersji są wszędzie. Z czego to wynika? Nie z demoniczności jakiejś religii lub wyższości innej. Tu Jezus Sobą się wstawił za nimi wszystkimi! To sens przekazu. Wynika to, jak wszelkie poważne kłopoty, z przeszłej karmy prześladowania tych innych religii przez właśnie tę osobę. Dlatego w następnych żywotach te osoby mają tak wielkie trudności z odnalezieniem własnej drogi duchowej i doświadczają demoniczności, którą kiedyś sami siali. I nie o rodzaj religii tu chodzi.

Ważny to przekaz, bo jak widać na przykładzie drogiej mi religii jaką jest chrześcijaństwo, ilość opętań na punkcie innych religii jest szczególnie pokaźna. Jak to teraz widać, wynika to ze szczególnej nietolerancji chrześcijaństwa wobec innych religii na przestrzeni dziejów. Ta ilość opętań jeszcze bardziej utwierdza chrześcijan w tym, że „to tylko Jezus jest prawdziwy” i stają się jeszcze bardziej nietolerancyjni i mają jeszcze więcej złej karmy i opętań. Dla nich to droga zbawienia na to życie bo z tą religią są karmicznie związani ale inne kultury są związane z inną religią. Jak dusza rodzi się nagle zupełnie gdzie indziej, to kiedy spotka swoją od żywotów praktykowaną duchową drogę, to nagle poczuje ją jako swoją i do niej powróci choćby nie wiem jak go trzymano i zakazywano. Wtedy tym bardziej będzie się egzorcyzmował z tej poprzedniej religii. Sam tego doświadczyłem szczególnie mocno na przykładnie buddyzmu. Buddyzm, najbardziej pokojowa i tolerancyjna religia. Jestem związany z nim nie wiem od ilu żywotów. Czy tam są opętania z powodu „obcych religii”? Może, ale szukaj ze świeczką. Znowu, to tylko chrześcijanie mają z tym masowy problem.

Naszym zadaniem nie jest krytykowanie i prześladowanie innych religii. Nie jest też niwelowanie wszelkich religii. (Na marginesie, za każdym razem kiedy ludzkości uda się zniwelować wszystkie religie, wtedy Bóg niweluje cały ludzki świat. Następuje tzw. pralaja. Potem zaczyna się wszystko od początku.) Trzeba zrozumieć, że religia to ugruntowana kultura przekazu prawd duchowych i jest bardzo pomocna na początku i środku duchowej drogi rozwoju. W centrum religii jest ZAWSZE miłość do Boga. Jedynie ostatni etap przebiega poza wszelką religią i nie ma zbyt wielu dusz na tym etapie aby można było twierdzić o jakowejś zbędności religii. Religie rozwijają się wraz ze społeczeństwem i to jest oczywiste, bo należą do społeczeństwa. Tacy jak w opresyjnej religii byli świeccy władcy, szlachta i panowie. Bez różnicy a dlatego, że to problem administracji, władzy czyli urzędników religijnych a nie duchowości i mistyki osadzonej w konkretnej religii. To co konieczne jest uczynić to uzdrowić wszystkie religie, przywrócić im oddanie dla Boga, duchową prawdę i boski splendor. To jest trudne, ale to przyniesie pomyślność społeczeństwu a zarazem będzie stanowić silną przeciwwagę dla oszukańczej polityki i zachłanności korporacyjnej. Religia to duchowa moc społeczeństwa z która każdy władca, czy korporacja musi się liczyć.
Swami P. SaiSiwa

środa, 23 sierpnia 2017

Pochodzenie wiary w Boga - sprostowanie

Sprostowania - 2017.08.23

Pochodzenie wiary w Boga


Wiara w Boga nie bierze się z umysłu. Nie powstaje dlatego, że umysł dostrzega zjawiska, których nie może zrozumieć. To całkowicie fałszywy pogląd który się nam wmawia przez ślepo-uczonych, czyli uczonych w umyśle a ślepych w sercu.

Poznanie Boga bierze się z serca. Sercem rozpoznaje się istnienie Boga, poznaje się Boga i podąża się za Bogiem. Umysł ma podążyć za sercem. Bóg mówi przez serce. To tego umysł początkowo nie umie uporządkować i zrozumieć. Dlatego zanim umysł dokona pełnego poznania najpierw wierzy. Umysł wierzy sercu, że tak jest. Oto jak powstaje wiara w Boga. Z czasem umysł doświadcza i wie. Tak wiara znika w poznaniu Boga. To jedyny prawidłowy sposób w jaki wiara odchodzi.

Swami P. SaiSiwa

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Ratunek dla świata i oczyszczenie - proroczy sen

Proroczy sen - 2017.08.14

Ratunek dla świata i oczyszczenie


Wieczorem poprzedniego dnia tuż przed snem po modlitwie i rozmowie z Bogiem, jak mam zazwyczaj czynić, zgasiłem świeczkę. Jednak dłoń mi zadrżała i trochę wosku wylało mi się na poduszkę. No tak, w tak małym pokoiku mój ołtarzyk jest nad łóżkiem, ale za to we śnie przebywam u Lotosowych Stóp Boga. <3

Powiedziałem wtedy, że dziękuję za ochronę. Rozlanie wosku na ołtarzyku znaczy ochronę, zaś Siakti często mi powtarza, że opiekuje się mną i chroni. Więc nie zastanawiałem się w sumie nad tym i po prostu chciałem oczyścić poduszkę, ale czułem, że to ma jakieś szczególne znaczenie.

Sen nad ranem (2017.08.14):
Jestem na dużym polu rekreacyjnym w mieście, jak np park miejski. Jestem z kimś mi bliskim, ale sen tego nie ukazywał. Rozglądałem się w koło po niebie i zauważyłem wiele ciężkich chmur typu wyrośniętych cumulus congestus. Takie „wielkie kalafiory” potocznie mówiąc, o ciemnej, ciężkiej podstawie. Mimo to spomiędzy nich było wiele słońca. Generalnie ładny dzień, ale chmury się zagęszczały.

Nagle spomiędzy odległych bloków na niebo wypłynęła nienaturalna czarna chmura. Powiększała się szybko i miała nienaturalny dla chmur kształt. Zwróciła na siebie uwagę swą kompletną czernią tak że podobnie do innych sam wyjąłem telefon i zacząłem robić zdjęcia. Szybko jednak się zorientowałem, że to chmara owadów w błyskawicznym tempie atakuje nas. Z towarzyszącą osobą wbiegłem do budynku, potem do piwnic za kolejne drzwi, tak iż bardzo niewiele owadów dostało się do środka. Przez okienko piwniczne widziałem dantejskie sceny ginących dzieci chowających się w zagłębieniach terenu i ludzi w ogóle. Wszystko ginęło pod wpływem w czarnych strug tych owadów.

Nie trwało to długo, ciężkie chmury przyszły z odsieczą, wręcz jakby się zebrały na tę okazję. Gradobicie śnieżnobiałego gradu wymiotło i oczyściło całą atmosferę. Nic co żywe jednak nie pozostało.
Koniec snu

Wiedziałem o tego typu przepowiedniach, dlatego zapytałem Siakti.
Rozmowa:
SaiSiwa: Co to będzie?

Siakti: Ogólnoświatowe oczyszczenie. Ja Ciebie ochronie i za których się modlisz.

SaiSiwa: Czy mamy mieć jakieś zapasy, by przetrwać?

Siakti: Dwa tygodnie.

SaiSiwa: Ile to potrwa?

Siakti: Trzy dni, nie więcej.

SaiSiwa: Czy to zapowiadany „Gniew Boga”?

Siakti: Wasze karmiczne „przywileje”.

SaiSiwa: Sprawa jest więc jasna.

Siakti: Wielu ludzi nie przetrwa. Każdy kto ma przeżyć a kto zginąć jest już wybrany. Skupcie sę w tych dniach na modlitwie wokół świecy aby napełnić się duchem Moim. Ja dam każdemu prowadzenie, co ma robić. Każdy bez tego prowadzenia zginie. To też będzie jego przeznaczenie. Wszystko jest już wyznaczone. Siły kosmiczne już są gotowe. Zło jednak musi się ujawnić. Musi być rozpoznane by nie było powtarzane. Musicie je zobaczyć aby pojąć swe błędy i nie dać się więcej zwodzić i w tedy dopiero może zostać zniszczone. Uratuję ciebie i tych za których się modlisz, każdy jednak musi się WYRAŹNIE od zła oddzielić. Nie patrzeć też jak zło ginie, to jest niepotrzebne a wywoła tylko nieznośne cierpienie. Patrzeć w nowe życie i nadzieję. Nie sądź, że Bóg nie wie co robi, lub jest obojętny i wszystkiemu daje przyzwolenie. To fałszywe spojrzenie. Co Bóg zaplanował musi się wydarzyć.

SaiSiwa: Nie każdy rozwinął ufność w wewnętrzne prowadzenie. Co z nimi?

Siakti: Niech się skupią wokół ludzi duchowych. Będą o tym wiedzieć.

SaiSiwa: Czy to nowy społeczny model?

Siakti: To będzie nowe dla świata Boskie prowadzenie.

SaiSiwa: Dziękuję.

Swami P. SaiSiwa